Żłobek dla win

Wino wymaga szczególnych warunków przechowywania. Jakich?

Coraz więcej osób inwestuje w wina, zwłaszcza w bordeaux, i to nie tylko dla finansowych podniet. Niektórzy pragną ofiarować wina dzieciom, gdy już dorosną, lub pozostawić coś po sobie wnukom. Tylko jak przechować te butelki, jak zapewnić im zasłużoną starość?

Jest jeszcze nieco czasu, lecz oczyma wyobraźni już widzę paczuszki w kolorowych wstążeczkach tulące się do siebie pod choinką. Niestety, moja wyobraźnia jest dość ograniczona: w paczuszkach widzi tylko butelki, bo cóż facetom w sile wieku można lepszego ofiarować? Co prawda pan Madoff miał dziesięć Rolexów, lecz myślę o tym bez zazdrości. Jakaż nuda! Natomiast dziesięć identycznych Château Lafite 2010 zupełnie nie wywołałoby u mnie ziewania.

Tylko co z nimi zrobić? Od dłuższego czasu docierają do mnie pytania, jak przechować butelki wina, jak zapewnić im zasłużoną starość. Coraz więcej osób inwestuje w wina, zwłaszcza w bordeaux, i to nie tylko dla finansowych podniet. Niektórzy myślą prorodzinnie i pragną ofiarować wina dzieciom, gdy już dorosną, albo zostawić po sobie bajeczne ślady dla wnuków.

U nas troska o przyszłość butelek dopiero raczkuje, we Francji ma długą tradycję. Zawsze mnie wzruszały wizyty w piwnicach moich francuskich przyjaciół. Schodziło się na dół jak do świątyni, celebrowało wybór butelki i było w tym ceremoniale coś sakralnego. Wino mogło być lepsze lub gorsze, liczyło się to, że zostało tu zniesione przez ojca czy dziadka.

Ale i dla samego smaku wina święty spokój przez lata jest czymś życiowym i podstawowym. Co prawda dzisiejsza technologia sprawia, że wina są gotowe do picia szybciej niż kiedyś, jeśli jednak dobre bordeaux z wyższej półki nie poleży co najmniej dekady, zmarnujemy je. Dzisiaj widziałem w Leclercu butelkę magnum (1,5 l) znanego Sociando Mallet 2010 w dobrej cenie, 300 złotych. Ten z kupujących, kto nie zapewni jej 15 lat przyzwoitego leżakowania, wyrzuci pieniądze w błoto.

Zdecydowani na długie przechowywanie win mają różne możliwości. Nie ma co sobie robić złudzeń, w mieszkaniu pod łóżkiem czy na półce w kuchni poważne wina zdechną jak porzucone kocięta. Sprawę rozwiążą dobrze przygotowane piwnice (co wymaga sporych nakładów), ewentualnie specjalne szafy (imitacja warunków piwnicznych). Albo po prostu oddanie butelek do przechowalni. Widziałem ich sporo podczas winiarskich podróży do Francji: bunkry, podziemia, jaskinie wyryte w skałach. Robią wrażenie, choć dla klientów nie jest to pomysł najtańszy.

Już dawno przewidziałem, że ten, kto stworzy u nas taki żłobek dla win, zrobi furorę. I miejsca takie zaczynają powstawać. Zwiedzałem niedawno fantastyczny schowek w Warszawie (www.sarwine.com) – tak profesjonalnie urządzonej przechowalni win nie widziałem nawet we Francji.

Sam nie wiem, czy ten felieton smutny jest, czy radosny. Nie jest łatwo kupować Sociando Mallet 2010 z myślą o piętnastu latach kwarantanny. Czas jest dla ludzi niekiedy bardziej nieubłagany niż dla wina. Ale w wyciąganiu starych, pokrytych kurzem flaszek jest coś życiodajnego i pięknego. No i zbliżają się święta. Więc kończę radośnie: czuję, że moja dama już zadzwoniła na komórkę pewnego dziadka od prezentów. Bor­deaux czy burgund – oto jest pytanie. Odpowiedź 24 grudnia. Wesołych świąt!

 

Autor: Marek Bieńczyk

Źródło: http://life.forbes.pl/artykuly/sekcje/Styl/zlobek-dla-win,31342,1#